piątek, 25 listopada 2016

Zamek z recyklingu

U nas na dobre rozpoczął się sezon chorobowy :( Po całym dniu z moimi pociechami, wieczorem mój umysł zupełnie się wyłącza i stąd dłuższa przerwa w pisaniu.

CeZaRek ostatnio zapalił się do budowania zamków. Zastanawiałam się nad kupnem specjalnych klocków, stylizowanych na mury, wieżyczki, itd., ale postanowiłam sięgnąć po moje "zapasy" :) Oprócz kleju, farby, flamastrów oraz czasu, mój zamek nie kosztował nic więcej. Frajdy za to chłopcy mieli co niemiara. A gdy już całkiem im się znudzi i będzie pokrywał się kurzem, zawsze będzie go można oddać do recyklingu.



Do zrobienia zamku potrzebujemy kilka kartonowych pudełek różnej wielkości. Przydadzą się nam też rolki po papierze toaletowym.



Pudełka rozklejamy i ponownie składamy, tym razem niezadrukowaną stroną na wierzchu. Przyda nam się tu solidny klej (najlepiej stolarski), zszywacz lub taśma klejąca. Pudełka i rolki malujemy czerwoną farbą i po wyschnięciu przy pomocy flamastra rysujemy okna, bramy, cegły, itp.



 Gotowy zamek oddajemy dzieciom i podziwiamy ich kreatywność :)





sobota, 8 października 2016

Sensoryczne jeżyki

CeZaRek jest przeziębiony i zaczyna się powoli nudzić w domu. Dziś rozmawialiśmy o jeżach i tak narodził się pomysł zrobienia sensorycznych jeżyków, które poza samą przyjemnością tworzenia, miały dodatkowo stymulować zmysł dotyku.



Zaczęliśmy od ugniatania plasteliny (można ją zastąpić innymi masami plastycznymi jak np. modelina, ciastolina lub masa solna). W ten łatwy sposób wspomagamy poprawę i rozwój dyskryminacji dotykowej, czucia głębokiego, siły górnej części ciała. Ponadto zabawa masami plastycznymi wspiera małą motorykę i kształtuje umiejętność planowania motorycznego.

Po kilku minutach zwijania kulek i wałkowania placuszków, z pomocą mamy, pojawiły się golutkie jeżyki :)

Teraz najprzyjemniejsza część: robimy kolce z dostępnych w domu materiałów. U nas pod ręką akurat były pestki słonecznika, makaron, kawałki drucików kreatywnych, przecięte na pół patyczki do uszu i kawałki słomek do napojów.







Po wycieczce do lasu uzupełnimy rodzinkę jeżyków o osobniki pokryte szpilkami sosnowymi, małymi patyczkami i łuskami z szyszek. Może ktoś nam jeszcze coś podpowie? :)  

piątek, 23 września 2016

"Small worlds" - miniaturowe światy

Idea "small world" jest mi bardzo bliska, bo sama w dzieciństwie spędzałam długie godziny tworząc zamki, farmy, wyspy i inne fantastyczne krainy. Wystarczało trochę klocków, patyków, figurek i wyobraźnia.
Mój młodszy synek zazwyczaj odgrywa sceny związane z ruchem drogowym - korki na autostradzie, tankowanie na stacji benzynowej, wyścigi samochodowe na torze, itd. Wdał się w mamusię:)

CeZaR, nie ze swojej winy, ma duże trudności z zabawą tego typu, dlatego postanowiłam co jakiś czas podjąć próbę wciągnięcia go w "small world". Pierwsza próba związana z budową zoo nie była bardzo zachęcająca, bo synkowi szybko się znudziło, ale nie zamierzam się na razie się jeszcze poddać.


Widok na całość z góry.


Krzesełka dla zwierzątek wymyślił CeZaR. To jego osobisty wkład w tę zabawę. Od czegoś trzeba zacząć... :)




Nawet jeśli CeZaR nie uzna tego za interesujące, Klopsik z pewnością nauczy się, że istnieje coś jeszcze poza samochodami. Szukając inspiracji znalazłam tutaj listę pomysłów na "small worlds" od A do Z: http://www.stillplayingschool.com/2015/08/small-world-play-ideas-for-kids.html

Mam postanowienie zrealizowania nie tylko całej listy, ale uzupełnienia jej jeszcze o następne pozycje. W miarę wcielania kolejnych pomysłów w życie, będę tu zamieszczać kolejne wpisy i zdjęcia.

poniedziałek, 19 września 2016

Jak powtarzać i nie zwariować - garść pomysłów na ćwiczenia logopedyczne w domu (cz.1)

Wspomniałam już, że mój kochany CeZaRek chodzi regularnie do logopedy i, poza innymi rzeczami, musi ćwiczyć głoski z szeregu szumiacego (SZ, RZ, Ż). Niestety zwykłe czytanie wyrazów nie wchodzi u nas w grę, bo tego ma pod dostatkiem w przedszkolu i u pani J. Muszę więc przemycać mu powtórki w innej postaci :(. Oto kilka pomysłów, które u nas się sprawdziły, a mogą być miłą odmianą dla dzieci oraz ich rodziców:
  • jajeczka - niespodzianki; czekolada zjedzona, zabawka trafiła do kolekcji w pudełku, zostaje nam plastikowy pojemniczek; w mojej szufladzie uzbierało się ich trochę, więc chętnie wykorzystuję je, żeby poćwiczyć rączki chłopców lub do ćwiczeń logopedycznych. W jajeczkach chowam małe obrazki z wyrazami, które w danym dniu chcę poćwiczyć i resztę zostawiam synom. Najpierw mają frajdę związaną z otwieraniem pojemniczków, a potem niespodziankę w postaci zmieniających się za każdym razem kartoników. Oczywiście dopóki dany wyraz nie zostanie powtórzony głośno i wyraźnie, nie można otworzyć następnego jajka. Jeżeli jajeczka ukryjemy w różnych miejscach domu, radości i zabawy będzie jeszcze więcej. 



  • gra pamięciowa memory, w której używamy obrazków z interesującymi nas głoskami

  • gra planszowa, w której poruszamy się pionkami po polach zawierających wyrazy z interesującą nas głoską; możemy zrobić ją sami w wolnej chwili lub poszukać gotowca (np. z (niezwykle przydatnego) serwisu printoteka.pl (http://www.printoteka.pl/pl/materials/item/775)



  • w czasie spaceru lub w mieszkaniu szukamy wokół siebie wyrazów zawierających w sobie interesującą nas głoskę. Znowu mamy trochę ruchu, a przy okazji ćwiczymy język i buzię:)

  • z kartonu wycinamy kilka ciężarówek lub lokomotywę z wagonami. Dziecko ma za zadanie dokonać załadunku, czyli przy pomocy spinacza lub magnesu przyczepić do nich  karteczkę z wyrazem lub ilustracją. Następnie, wspólnie z mamą lub tatą, głośno odczytujemy, co zostało załadowane. Dla leniuszków, wydawnictwo ARSON proponuje gotowy "Pociąg do Szumowa (Sykowa)".

  • na małych karteczkach zapisujemy nazwy czynności, w których występują głoski "SZ, RZ, Ż" - np. "Mama szoruje podłogę" (młodszym dzieciom możemy wydrukować same obrazki). Nasza pociecha po poprawnym wymówieniu czasowników naśladuje daną czynność. Porcja ćwiczeń dla buzi i dla ciała:). U nas zabawa ta przybrała formę planszówki: 






cd.


wtorek, 13 września 2016

Ach te druciki....

W poprzednim poście pisałam na temat ćwiczenia motoryki małej. Poza nawlekaniem, moi chłopcy bardzo lubią sięgać po druciki kreatywne (efekt oglądania programów z Panem Robótką :)). Najprostsze ćwiczenie polega na owijaniu drucikiem plastikowych łyżek, słomek do napojów lub różnych kształtów wyciętych z tektury. Można je potem wykorzystać do stworzenia kwiatków, stworków i wszystkiego, co tylko nam wyobraźnia podsunie.






Mój Klopsik lubi przebieranki i dla niego zamieniam druciki w okulary, naszyjniki, zegarki, korony. Potem zakładamy to wspólnie i robimy sobie sesje fotograficzne. Mam nadzieję, że małe dziewczynki i ich rodzice będą równie zachwyceni.





A oto najnowszy hit w naszym domu - łowienie drucików kreatywnych w wodzie przy pomocy magnesów. Dokładny opis tej zabawy znalazłam tutaj: http://modernpreschool.com/?s=magnet+water+play i od razu wypróbowałam po powrocie chłopców z przedszkola. Na podłodze rozkładamy folię malarską, ceratę lub, tak jak u nas, starą zasłonę od prysznica.

Przygotowujemy plastikowe pojemniki na wodę (miski, pudełka po lodach, wiaderka, itp.). Do wody wrzucamy pocięte w małe kawałki druciki kreatywne, które wyławiamy za pomocą plastikowej wędki z umieszczonym na końcu magnesem (np. z zestawu do łowienia magnetycznych rybek lub własnej roboty).





Radości (i bałaganu) było co niemiara. Z pewnością powtórzymy to jeszcze nieraz, może tylko pod nieobecność Taty, żeby nie musiał się denerwować widokiem zalanej podłogi w salonie. Kto ma obawy przed zamianą mieszkania w basen można wypróbować tę zabawę wieczorem w wannie lub w wersji na sucho


piątek, 9 września 2016

Ćwiczymy motorykę małą, czyli maraton z nawlekaniem

Motoryka mała to po prostu czynności związane z używaniem palców i dłoni, począwszy od najprostszych jak układanie wieży z klocków czy posługiwanie się sztućcami, a skończywszy na pisaniu i rysowaniu. Niektóre dzieci, jak nasz CeZaRek, mają z tym większe kłopoty niż rówieśnicy, dlatego więc warto codziennie stwarzać im sposobność do ćwiczeń.

Jednym ze sposobów, do których często się uciekam jest nawlekanie. Nie tylko służy poprawianiu sprawności palców i rąk, ale w przypadku moich chłopców znakomicie sprawdza się jako jedna z metod na wyciszenie emocji po ciężkim dniu w przedszkolu lub wyczerpującej zabawie.

Zazwyczaj bierzemy kilka drucików kreatywnych lub kawałków włóczki zakończonych dużymi kulkami z plasteliny (ten prosty sposób nawlekane elementy nam nie uciekają) i wszystko, co tylko da się przewlec, czyli
  • koraliki różnego rodzaju (po upewnieniu się, że nie ma w pobliżu maluchów gotowych je połknąć :))
  • makaron w różnych kształtach (u nas hitem są zwierzątka, koraliki i dinozaury);



  • guziki (po nawleczeniu możemy je zdejmować i segregować według wielkości, kolorów, liczby dziurek, itp. Dzieci zafascynowane liczbami i kolorami będą przeszczęśliwe jak mój CeZaR );


  • spinacze

  • plastikowe zawieszki do bombek choinkowych

  • kawałki filcu lub tektury z wyciętymi dziurkami

  • .pocięte na kilkucentymetrowe kawałki słomki do napojów.

Można też urozmaicić sobie przygotowywanie podwieczorku robiąc jadalne bransoletki z płatków Cheerios,
szaszłyki na słodko z kawałków owoców, pianek lub po prostu większą ilość koreczków dla gości. 

A jak nam się znudzi, zostaje jeszcze przewlekanie sznurków przez dziurki. Najwygodniej korzystać z gotowych zestawów, jak np. Alexander.



Samemu można natomiast zrobić zestaw obrazków do przewlekania, korzystając z niepotrzebnych kawałków tektury i drucików kreatywnych.

Na tekturce flamastrem rysujemy wybrany przez siebie kształt. Zaostrzonym ołówkiem lub pojedynczym dziurkaczem robimy otworki wzdłuż naszkicowanych linii i do jednego z nich przywiązujemy drucik (w mojej wersji wykorzystuję zazwyczaj dwa druciki - jeden z prawej, drugi z lewej strony). Gotowe, a jak dzieciom się znudzi można oddać tekturki do recyklingu...:)


wtorek, 6 września 2016

Edukacyjne mieszadełka

CeZaR 2-3 razy w tygodniu uczęszcza do logopedy. Teraz wałkujemy głoski z szeregu szumiącego, z różnym zresztą efektem. Samo powtarzanie wyrazów z "SZ" i "RZ, Ż" nie wchodzi u nas w grę, bo synek nie lubi monotonii i ciężko mu wysiedzieć nad kartkami. Muszę więc ciągle coś wymyślać, żeby wcielić w życie zalecenia naszych kochanych pań J. i K. w formie zabawy.

Na jednym z moich ulubionych blogów "mojedziecikreatywnie" znalazłam wpis poświęcony wykorzystaniu plastikowych łyżek w domowej edukacji: http://mojedziecikreatywnie.pl/2016/07/zabawy-edukacyjne-z-lyzkami/. Zainspirowana pomysłami Ewy, sięgnęłam po zakupione kilka dni wcześniej drewniane mieszadełka do kawy i wykorzystałam je do powtarzania głosek szumiących. Moi synkowie nazwali je "kolorowymi patyczkami".

Potrzebujemy 30 mieszadełek (jeżeli w grze ma uczestniczyć więcej osób weźmy odpowiednio więcej), 7 kolorowych flamastrów, drewniany klocek lub kartka A4, z której wytniemy kostkę do rzucania.

Kolorowymi flamastrami malujemy kropki z jednej strony mieszadełek.



Z drugiej strony wypisujemy drukowanymi literami wyrazy z "SZ" i "RZ, Ż" (lub z innymi głoskami, wymagającymi przećwiczenia).



Na drewnianym klocku malujemy kropki odpowiadające kolorami tym zamieszczonym na mieszadełkach. Jeżeli nie mamy odpowiedniego klocka, wycinamy sześcian z kartki A4 i robimy to samo.



Mieszadełka układamy kolorami na podłodze. Grę rozpoczyna najmłodszy uczestnik. Kolor wyrzucony na kostce wskazuje kolor mieszadełka do wylosowania. Gracz odwraca wybrany przez siebie patyczek i odczytuje (sam lub z pomocą) wyraz umieszczony na drugiej stronie. Gra trwa do zebrania wszystkich mieszadełek z podłogi. Ponieważ CeZaR uwielbia liczyć, na koniec zazwyczaj segregujemy jeszcze zebrane patyczki kolorami, alfabetycznie lub liczymy sylaby w wylosowanych wyrazach.

W podobny sposób możemy wykorzystać mieszadełka do nauki kolorów, nazw zwierząt, słówek angielskich, itp.