piątek, 23 września 2016

"Small worlds" - miniaturowe światy

Idea "small world" jest mi bardzo bliska, bo sama w dzieciństwie spędzałam długie godziny tworząc zamki, farmy, wyspy i inne fantastyczne krainy. Wystarczało trochę klocków, patyków, figurek i wyobraźnia.
Mój młodszy synek zazwyczaj odgrywa sceny związane z ruchem drogowym - korki na autostradzie, tankowanie na stacji benzynowej, wyścigi samochodowe na torze, itd. Wdał się w mamusię:)

CeZaR, nie ze swojej winy, ma duże trudności z zabawą tego typu, dlatego postanowiłam co jakiś czas podjąć próbę wciągnięcia go w "small world". Pierwsza próba związana z budową zoo nie była bardzo zachęcająca, bo synkowi szybko się znudziło, ale nie zamierzam się na razie się jeszcze poddać.


Widok na całość z góry.


Krzesełka dla zwierzątek wymyślił CeZaR. To jego osobisty wkład w tę zabawę. Od czegoś trzeba zacząć... :)




Nawet jeśli CeZaR nie uzna tego za interesujące, Klopsik z pewnością nauczy się, że istnieje coś jeszcze poza samochodami. Szukając inspiracji znalazłam tutaj listę pomysłów na "small worlds" od A do Z: http://www.stillplayingschool.com/2015/08/small-world-play-ideas-for-kids.html

Mam postanowienie zrealizowania nie tylko całej listy, ale uzupełnienia jej jeszcze o następne pozycje. W miarę wcielania kolejnych pomysłów w życie, będę tu zamieszczać kolejne wpisy i zdjęcia.

poniedziałek, 19 września 2016

Jak powtarzać i nie zwariować - garść pomysłów na ćwiczenia logopedyczne w domu (cz.1)

Wspomniałam już, że mój kochany CeZaRek chodzi regularnie do logopedy i, poza innymi rzeczami, musi ćwiczyć głoski z szeregu szumiacego (SZ, RZ, Ż). Niestety zwykłe czytanie wyrazów nie wchodzi u nas w grę, bo tego ma pod dostatkiem w przedszkolu i u pani J. Muszę więc przemycać mu powtórki w innej postaci :(. Oto kilka pomysłów, które u nas się sprawdziły, a mogą być miłą odmianą dla dzieci oraz ich rodziców:
  • jajeczka - niespodzianki; czekolada zjedzona, zabawka trafiła do kolekcji w pudełku, zostaje nam plastikowy pojemniczek; w mojej szufladzie uzbierało się ich trochę, więc chętnie wykorzystuję je, żeby poćwiczyć rączki chłopców lub do ćwiczeń logopedycznych. W jajeczkach chowam małe obrazki z wyrazami, które w danym dniu chcę poćwiczyć i resztę zostawiam synom. Najpierw mają frajdę związaną z otwieraniem pojemniczków, a potem niespodziankę w postaci zmieniających się za każdym razem kartoników. Oczywiście dopóki dany wyraz nie zostanie powtórzony głośno i wyraźnie, nie można otworzyć następnego jajka. Jeżeli jajeczka ukryjemy w różnych miejscach domu, radości i zabawy będzie jeszcze więcej. 



  • gra pamięciowa memory, w której używamy obrazków z interesującymi nas głoskami

  • gra planszowa, w której poruszamy się pionkami po polach zawierających wyrazy z interesującą nas głoską; możemy zrobić ją sami w wolnej chwili lub poszukać gotowca (np. z (niezwykle przydatnego) serwisu printoteka.pl (http://www.printoteka.pl/pl/materials/item/775)



  • w czasie spaceru lub w mieszkaniu szukamy wokół siebie wyrazów zawierających w sobie interesującą nas głoskę. Znowu mamy trochę ruchu, a przy okazji ćwiczymy język i buzię:)

  • z kartonu wycinamy kilka ciężarówek lub lokomotywę z wagonami. Dziecko ma za zadanie dokonać załadunku, czyli przy pomocy spinacza lub magnesu przyczepić do nich  karteczkę z wyrazem lub ilustracją. Następnie, wspólnie z mamą lub tatą, głośno odczytujemy, co zostało załadowane. Dla leniuszków, wydawnictwo ARSON proponuje gotowy "Pociąg do Szumowa (Sykowa)".

  • na małych karteczkach zapisujemy nazwy czynności, w których występują głoski "SZ, RZ, Ż" - np. "Mama szoruje podłogę" (młodszym dzieciom możemy wydrukować same obrazki). Nasza pociecha po poprawnym wymówieniu czasowników naśladuje daną czynność. Porcja ćwiczeń dla buzi i dla ciała:). U nas zabawa ta przybrała formę planszówki: 






cd.


wtorek, 13 września 2016

Ach te druciki....

W poprzednim poście pisałam na temat ćwiczenia motoryki małej. Poza nawlekaniem, moi chłopcy bardzo lubią sięgać po druciki kreatywne (efekt oglądania programów z Panem Robótką :)). Najprostsze ćwiczenie polega na owijaniu drucikiem plastikowych łyżek, słomek do napojów lub różnych kształtów wyciętych z tektury. Można je potem wykorzystać do stworzenia kwiatków, stworków i wszystkiego, co tylko nam wyobraźnia podsunie.






Mój Klopsik lubi przebieranki i dla niego zamieniam druciki w okulary, naszyjniki, zegarki, korony. Potem zakładamy to wspólnie i robimy sobie sesje fotograficzne. Mam nadzieję, że małe dziewczynki i ich rodzice będą równie zachwyceni.





A oto najnowszy hit w naszym domu - łowienie drucików kreatywnych w wodzie przy pomocy magnesów. Dokładny opis tej zabawy znalazłam tutaj: http://modernpreschool.com/?s=magnet+water+play i od razu wypróbowałam po powrocie chłopców z przedszkola. Na podłodze rozkładamy folię malarską, ceratę lub, tak jak u nas, starą zasłonę od prysznica.

Przygotowujemy plastikowe pojemniki na wodę (miski, pudełka po lodach, wiaderka, itp.). Do wody wrzucamy pocięte w małe kawałki druciki kreatywne, które wyławiamy za pomocą plastikowej wędki z umieszczonym na końcu magnesem (np. z zestawu do łowienia magnetycznych rybek lub własnej roboty).





Radości (i bałaganu) było co niemiara. Z pewnością powtórzymy to jeszcze nieraz, może tylko pod nieobecność Taty, żeby nie musiał się denerwować widokiem zalanej podłogi w salonie. Kto ma obawy przed zamianą mieszkania w basen można wypróbować tę zabawę wieczorem w wannie lub w wersji na sucho


piątek, 9 września 2016

Ćwiczymy motorykę małą, czyli maraton z nawlekaniem

Motoryka mała to po prostu czynności związane z używaniem palców i dłoni, począwszy od najprostszych jak układanie wieży z klocków czy posługiwanie się sztućcami, a skończywszy na pisaniu i rysowaniu. Niektóre dzieci, jak nasz CeZaRek, mają z tym większe kłopoty niż rówieśnicy, dlatego więc warto codziennie stwarzać im sposobność do ćwiczeń.

Jednym ze sposobów, do których często się uciekam jest nawlekanie. Nie tylko służy poprawianiu sprawności palców i rąk, ale w przypadku moich chłopców znakomicie sprawdza się jako jedna z metod na wyciszenie emocji po ciężkim dniu w przedszkolu lub wyczerpującej zabawie.

Zazwyczaj bierzemy kilka drucików kreatywnych lub kawałków włóczki zakończonych dużymi kulkami z plasteliny (ten prosty sposób nawlekane elementy nam nie uciekają) i wszystko, co tylko da się przewlec, czyli
  • koraliki różnego rodzaju (po upewnieniu się, że nie ma w pobliżu maluchów gotowych je połknąć :))
  • makaron w różnych kształtach (u nas hitem są zwierzątka, koraliki i dinozaury);



  • guziki (po nawleczeniu możemy je zdejmować i segregować według wielkości, kolorów, liczby dziurek, itp. Dzieci zafascynowane liczbami i kolorami będą przeszczęśliwe jak mój CeZaR );


  • spinacze

  • plastikowe zawieszki do bombek choinkowych

  • kawałki filcu lub tektury z wyciętymi dziurkami

  • .pocięte na kilkucentymetrowe kawałki słomki do napojów.

Można też urozmaicić sobie przygotowywanie podwieczorku robiąc jadalne bransoletki z płatków Cheerios,
szaszłyki na słodko z kawałków owoców, pianek lub po prostu większą ilość koreczków dla gości. 

A jak nam się znudzi, zostaje jeszcze przewlekanie sznurków przez dziurki. Najwygodniej korzystać z gotowych zestawów, jak np. Alexander.



Samemu można natomiast zrobić zestaw obrazków do przewlekania, korzystając z niepotrzebnych kawałków tektury i drucików kreatywnych.

Na tekturce flamastrem rysujemy wybrany przez siebie kształt. Zaostrzonym ołówkiem lub pojedynczym dziurkaczem robimy otworki wzdłuż naszkicowanych linii i do jednego z nich przywiązujemy drucik (w mojej wersji wykorzystuję zazwyczaj dwa druciki - jeden z prawej, drugi z lewej strony). Gotowe, a jak dzieciom się znudzi można oddać tekturki do recyklingu...:)


wtorek, 6 września 2016

Edukacyjne mieszadełka

CeZaR 2-3 razy w tygodniu uczęszcza do logopedy. Teraz wałkujemy głoski z szeregu szumiącego, z różnym zresztą efektem. Samo powtarzanie wyrazów z "SZ" i "RZ, Ż" nie wchodzi u nas w grę, bo synek nie lubi monotonii i ciężko mu wysiedzieć nad kartkami. Muszę więc ciągle coś wymyślać, żeby wcielić w życie zalecenia naszych kochanych pań J. i K. w formie zabawy.

Na jednym z moich ulubionych blogów "mojedziecikreatywnie" znalazłam wpis poświęcony wykorzystaniu plastikowych łyżek w domowej edukacji: http://mojedziecikreatywnie.pl/2016/07/zabawy-edukacyjne-z-lyzkami/. Zainspirowana pomysłami Ewy, sięgnęłam po zakupione kilka dni wcześniej drewniane mieszadełka do kawy i wykorzystałam je do powtarzania głosek szumiących. Moi synkowie nazwali je "kolorowymi patyczkami".

Potrzebujemy 30 mieszadełek (jeżeli w grze ma uczestniczyć więcej osób weźmy odpowiednio więcej), 7 kolorowych flamastrów, drewniany klocek lub kartka A4, z której wytniemy kostkę do rzucania.

Kolorowymi flamastrami malujemy kropki z jednej strony mieszadełek.



Z drugiej strony wypisujemy drukowanymi literami wyrazy z "SZ" i "RZ, Ż" (lub z innymi głoskami, wymagającymi przećwiczenia).



Na drewnianym klocku malujemy kropki odpowiadające kolorami tym zamieszczonym na mieszadełkach. Jeżeli nie mamy odpowiedniego klocka, wycinamy sześcian z kartki A4 i robimy to samo.



Mieszadełka układamy kolorami na podłodze. Grę rozpoczyna najmłodszy uczestnik. Kolor wyrzucony na kostce wskazuje kolor mieszadełka do wylosowania. Gracz odwraca wybrany przez siebie patyczek i odczytuje (sam lub z pomocą) wyraz umieszczony na drugiej stronie. Gra trwa do zebrania wszystkich mieszadełek z podłogi. Ponieważ CeZaR uwielbia liczyć, na koniec zazwyczaj segregujemy jeszcze zebrane patyczki kolorami, alfabetycznie lub liczymy sylaby w wylosowanych wyrazach.

W podobny sposób możemy wykorzystać mieszadełka do nauki kolorów, nazw zwierząt, słówek angielskich, itp.